> Stadion Piasta, czyli felieton subiektywny, jak wyrzucić w błoto 50mln.

Od kilku miesięcy wiele mówi się o nowym stadionie dla Piasta Gliwice. Powód oczywiście wszystkim znany - w Gliwicach, po ponad 60 latach oczekiwania, zagościła Ekstraklasa. Jeszcze niedoszły awans już budził wśród kibiców emocje – gdzieś przecież trzeba grać. Istniejący, przedwojenny stadion od dawna nie spełnia wymogów stawianych tego typu obiektom. Jego stan nie pozwala na modernizację, jedynym wyjściem jest budowa nowego obiektu.

Piłeczkę podchwyciły władze miasta, które (chyba jednak wbrew opinii wielu kibiców) zintensyfikowały działania w kierunku budowy nowego obiektu. Początkowo działania polegające na... obietnicach. Obietnicach, jak już wiemy, niespełnionych. Zresztą chyba nikt, chociaż trochę orientujący się w realiach inwestycji budowlanych nie wierzył, że Piast w nadchodzącym sezonie mógłby grać na obiekcie przy Okrzei. Z tego powodu te niespełnione obietnice można nieco przepuścić przez palce - trudno, stało się. Zresztą chyba nikt latem 2007 nie spodziewał się, że dziś będziemy mogli mówić o Gliwicach "miasto Ekstraklasy".
Skupmy się jednak na tym, co ważniejsze, co zapisze karty historii Piasta na wiele lat. Od kilku miesięcy władze miasta kreślą przed mieszkańcami wizję nowego, pięknego stadionu. Od początku rozpatrywano dwie możliwości – fazowa budowa stadionu na miejscu obecnego obiektu przy ul. Okrzei (lansowana przede wszystkim przez prezesa Piasta, p. Krzyżanowskiego) lub, proponowana przez prezydenta miasta, Zygmunta Frankiewicza, budowa nowego obiektu w innym miejscu. Nadmienić trzeba, że domniemaną zaletą pierwszej koncepcji było to, że Piast mógłby grać na własnym obiekcie dużo szybciej, niż na nowobudowanym (inną sprawą jest to, że mocno utrudnia to możliwości budowy sensownego obiektu przy jednoczesnym szybkim dostosowaniu do warunków licencji) i ta koncepcja ostatecznie wygrała.

A miało być tak pięknie...

Artykuł jest subiektywny, więc pozwolę sobie na krótkie wymienienie zalet obecnej lokalizacji. Krótkie, bo ze świecą ich szukać, a jeśli są, to nieco naciągane. Po pierwsze stadion już stoi (czyli można przyjąć, że są pewne oszczędności czasu i pieniędzy związane z niwelacją terenu etc.), po drugie kwestia tradycji (chociaż przecież nie zawsze Piast grał przy Okrzei). Lista wad jest natomiast dużo dłuższa, pozwolę sobie jej tutaj nie wymieniać. Natomiast postawię pytanie - jaki cel powinna mieć tak kosztowna inwestycja publiczna? Albo inaczej - czy cel powinien być tylko jeden, w tym wypadku zapewnienie Piastowi miejsca do rozgrywania spotkań?
Z pewnością takie zdanie miały władze Piasta oraz niektórzy kibice, w niewybrednych słowach wypowiadający się na temat działań władz, w szczególności p. prezydenta, na stronie kibiców Piasta. Bo Piastowi się należy. Bo miasto ma dać. Owszem, miasto powinno przyczynić się do rozwoju klubu, zapewnieniu mu odpowiednich warunków. Przecież Piast to klub miejski, klub, który dużo lepiej będzie promował Gliwice w Polsce niż specyficznie sławna akcja promocyjna, która odbyła się minionego lata.
Tylko dla Piasta cel budowy stadionu był jeden, miasto powinno szukać takiego rozwiązania, które przyniesie najwięcej korzyści, nie tylko w dziedzinie sportowej.
Zatem jakie korzyści niesie za sobą budowa nowoczesnego stadionu?
Oczywiście, co najważniejsze, sportowe. Szeroko omawiana kwestia licencji, do której wrócę później. Kwestie wygody dla kibiców, klimatu dopingu - nie trzeba być ekspertem, by stwierdzić, że nowoczesny stadion przyciąga rzesze kibiców - wystarczy przypomnieć (już zdegradowaną) Koronę Kielce, na której mecze niegdyś przychodziło ok. 3000-5000 kibiców, by po budowie nowego stadionu na najważniejszych meczach w sezonie zjawiał się komplet 15 tysięcy widzów (analogie do zaniżanej frekwencji na stadionie Piasta mile widziane).
Ale to nie jedyne korzyści. Stadion to nowy, ogromny obiekt w przestrzeni publicznej. Obiekt, który na nowo potrafi wytyczyć miejscową urbanistykę, który potrafi uatrakcyjnić teren pod względem inwestycyjnym. Nowy stadion może sprawić, że wcześniej zdegradowany teren staje się przestrzenią publiczną najwyższej rangi, miejscem spacerów, spotkań. Nie będę wyrokował, jaka lokalizacja spełniłaby najlepiej takie założenia - może okolice Podium, może okolice ul. Śliwki. Niewątpliwie takie lokalizacje miałyby jeszcze jedną zaletę - sprawiłyby, że Piast byłby prawdziwie miejskim klubem w świadomości wszystkich mieszkańców. Niestety, wbrew temu, co wielu z nas, kibiców, myśli, większość gliwiczan póki co nie interesuje się gliwickim klubem. Nowy, piękny miejski stadion, w bliskiej centrum lokalizacji, z pewnością przybliżyłby klub szaremu gliwiczaninowi (szczególnie dziwię się prezesowi Krzyżanowskiemu, że nie widział tej zalety).
Niestety, mleko się rozlało. Dziś pozostaje nam tylko wspominanie, że mogło być inaczej.

Nie jest tak źle...

Wybrana została koncepcja druga. Stadion przy Okrzei. Skoro już tak zdecydowano, należy zastanowić się, co dalej. Z punktu widzenia miłośnika architektury i urbanistyki ta lokalizacja ma jeszcze jedną zaletę, o której wcześniej nie wspomniałem. Stadion z jednej strony otwiera się na przestrzeń miejską, a z trzech na cmentarz, park i ogródki działkowe. Tylko jedna strona jest reprezentacyjna, zatem tylko jedną stronę należałoby "dopieścić". To oczywiście można by uznać za wadę, jednak znając nastawienie władz, które chcą stadion wybudować jak najmniejszym kosztem, traktuję to jako umiarkowaną zaletę. Oczyma wyobraźni już można snuć wizje ciekawej, nowoczesnej fasady z wejściem głównym, otwierającej się na plac od strony Okrzei, gdy z trzech, mniej widocznych stron, trybuny można potraktować czysto konstrukcyjnie. W tym momencie proponuję przyjrzeć się projektowi stadionu Cracovii, który może unaocznić, jak takie rozwiązanie mogłoby wyglądać.

A jednak... schować stadion!

I w tym momencie, jak grom z nieba, pojawił się artykuł Andrzeja Sługockiego w Nowinach Gliwickich "Piast Arena 2010. Dla kogo?". Artykuł, który (oczywiście, jeżeli wszystko w nim jest prawdą), może rozwiać marzenia tych, którzy dotąd snuli wizje pięknego, godnego klubu stadionu. To, co najdobitniej jest tutaj podkreślone, to fakt, że nie ma szans na to, by Piast rozgrywał mecze w przyszłym sezonie na własnym stadionie. Oczywiście większość skupi się na lamentach na ten temat, ja zwracam jednak uwagę na inną, ciekawszą (w kontekście wcześniejszych zapowiedzi) informację. Z artykułu dowiadujemy się, że stadion powstanie w oparciu o opracowaną wcześniej koncepcję jego rozbudowy. Oznacza to, że stadion powstanie dokładnie w obecnym miejscu, pomieści 10 tysięcy widzów. W miejscu obecnego boiska szutrowego powstanie boisko treningowe. Chciałoby się rzec, że w tym momencie żegnamy się ze stadionem Piasta otwartym na miasto, z reprezentacyjnym wejściem. Bo która fasada w tym momencie będzie reprezentacyjna?
Skupmy się jednak na pojemności. 10 tysięcy - każdy kibic Piasta powie, że to za mało. Optymalne wydaje się być obiecywane od miesięcy 15 tysięcy, ale to nie jest tutaj tak naprawdę najważniejsze. Najważniejsza jest kwestia licencji i wymogów. A jakie są wymogi PZPN i UEFA? Przejrzyjmy małe kompendium wiedzy o wymogach dotyczących stadionów klubów uczestniczących w rozgrywkach Ekstraklasy, które będą obowiązywać już od roku 2009/2010. Przez miesiące powtarzano nam, że stadion Piasta będzie spełniał wszystkie wymogi PZPN i UEFA, niestety, nie jest to prawdą. PZPN zaleca stadiony o minimalnej pojemności 15 tysięcy widzów. O ile stadion o pojemności 10 tysięcy może być warunkowo (wg indywidualnych ustaleń) dopuszczony do rozgrywek krajowych (ta kwestia nie jest akurat precyzyjnie wyjaśniona), o tyle w rozgrywkach pucharowych, np. począwszy od pierwszej rundy pucharu UEFA, już nie. Co to oznacza? W Gliwicach, na gliwickim stadionie, nigdy nie zagoszczą europejskie puchary. Niektórzy powiedzą, że dlatego, bo Piast jest za słaby. A może jednak? Decyzja nie jest jednak podjęta na boisku.
Jeszcze 2 miesiące temu prezydent Frankiewicz mówił, że budowa stadionu to na tyle ważna inwestycja, że musi być budowana przyszłościowo, raz a dobrze. Bo to w końcu oczywiste - stadionu nie buduje się co 10 lat. Jak widać póki co zbliżamy się do "raz a dobrze" z małą prowizorką, nie spełniającą już na wstępie wszystkich wymogów. Obiektu, który nie zadowoli nikogo - ani urbanistów, ani architektów, ani wreszcie kibiców. No może zarząd Piasta i urzędników magistratu, którzy to oznajmią sukces i umyją ręce.
Panie prezydencie, trzymamy za słowo! Chcemy pięknego, nowoczesnego stadionu. To nie musi być San Siro czy Allianz Arena (ta Monachijska oczywiście), wystarczy to skromne 15 tysięcy, w eleganckiej szacie. Niech każdy poczucie niedosytu zamieni w zadowolenie.
Na zakończenie polecam obejrzenie, jak do sprawy budowy stadionów podchodzi się w Lubinie czy Bielsku Białej.

Brak komentarzy: